Maxi Oyedele wyrasta na kluczową postać środka pola Legii Warszawa


Maxi Oyedele prezentuje kapitalną formę i jest przywódcą drugiej linii Legii Warszawa

29 kwietnia 2025 Maxi Oyedele wyrasta na kluczową postać środka pola Legii Warszawa
Mateusz Kostrzewa / Legia Warszawa

Maxi Oyedele wyrasta na jedną z najjaśniejszych postaci w drużynie Legii Warszawa. Choć początkowo traktowany był jako melodia przyszłości, dziś coraz częściej to właśnie przez niego przechodzi gra zespołu w środku pola. 20-letni pomocnik łączy boiskową inteligencję z fizycznością i odwagą, które pozwalają mu nie tylko skutecznie odbierać piłkę, ale też inicjować akcje ofensywne. Czy w Ekstraklasie na naszych oczach rośnie najlepszy defensywny pomocnik w lidze?


Udostępnij na Udostępnij na

Początki Oyedele w Legii

Maxi Oyedele to piłkarz z rocznika 2004 urodzony w Anglii, a konkretnie w Manchesterze. To właśnie drużyny z czerwonej części tego miasta jest wychowankiem. Był piłkarzem drużyny rezerw oraz występował w Lidze Młodzieżowej UEFA. W ubiegłoroczne wakacje pojechał pojechał z pierwszą drużyną „Czerwonych Diabłów” na przedsezonowe tournée do USA, ale nie pozwoliło mu to przebić się do składu. Szansę wykorzystała Legia Warszawa i tak o to Maxi Oyedele 22 sierpnia 2024 roku został oficjalnie piłkarzem stołecznego klubu.

Maxi Oyedele trafił na Łazienkowską już w trakcie sezonu. Drużyna była już po pięciu kolejkach ligowych i zajmowała piąte miejsce w tabeli. Na pozycji numer „6”, a więc nominalnej pozycji Polaka, grał wtedy Claude Gonçalves, a na szansę czekał też Augustyniak. O miejsce w składzie wychowankowi Manchesteru United nie było więc łatwo. W pierwszych trzech meczach po swoim przybyciu nie znalazł się nawet w kadrze meczowej. Na swój debiut czekał do dziewiątej kolejki, a dokładnie do wyjazdowego meczu z Pogonią Szczecin. Gonçalo Feio wpuścił go na boisko w 68 minucie, ale niewiele to dało. Goście przegrali ten mecz 1:0, a Oyedele nie zdołał zbyt wiele pokazać na boisku.

Dobrą postawą na treningach zapracował sobie jednak na więcej szans od trenera. W kolejnym ligowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze zagrał już od pierwszej minuty. Legia Warszawa tylko zremisowała 1:1, ale sam Oyedele zagrał naprawdę dobry mecz. Idealnie balansował między drugą linią a formacją defensywną i zagrał kilka ciekawych piłek do przodu. Mecz ten pokazał jaką wartość może wnieść do drużyny i że warto na niego stawiać. Wciąż jednak rywalizacja na jego pozycji była duża i nie mógł być pewny miejsca w wyjściowym składzie.

Powołanie do reprezentacji i kontuzja

Rosnąca forma i coraz pewniejsza postawa na boisku Oyedele została zauważona przez samego selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza. Defensywny pomocnik dostał powołanie na październikowe mecze z Portugalią oraz Chorwacją. Bardzo często tak młodzi piłkarze nie dostają swojej szansy, a głównym zadaniem jest pomóc im w aklimatyzacji w kadrze. Tak jednak nie było w tym przypadku. Piłkarz Legii Warszawa mecz z Portugalią rozpoczął od pierwszej minuty. Mimo, że zagrał w tym spotkaniu 66 minut, to nie może ich zaliczyć do udanych. Oyedele maczał palce przy dwóch straconych przez naszą kadrę golach i często wyglądał na zagubionego. Polska przegrała ten mecz 3:1.

Konsekwencją słabszej postawy było rozpoczęcie meczu z Chorwacją na ławce rezerwowych. W składzie zastąpił go Jakub Moder, a wychowanek Manchesteru United pojawił się na murawie w 62 minucie spotkania, przy wyniku 3:2 dla Chorwacji. Tuż po jego wejściu naszej reprezentacji udało się strzelić wyrównującego gola, ale mała w tym zasługa Oyedele. Rozegrał poprawne spotkanie, uniknął błędów, ale fajerwerków nie było. Ze zgrupowania mógł jednak wrócić z podniesioną głową, gdyż zebrał cenne doświadczenie i w meczach z takimi rywalami mógł zasmakować rywalizacji na najwyższym poziomie.

Jednak po powrocie do klubu zaczął powoli tracić miejsce w składzie na rzecz Rafała Augustyniaka. W meczach z Lechią Gdańsk, GKS – em Katowice i Miedzią Legnica trzy razy zagrał po 45 minut, a dwukrotnie wchodził z ławki rezerwowych. W powrocie do wyjściowej jedenastki przeszkodziła kontuzja kostki, której nabawił się przed meczem z Widzewem Łódź. Uraz okazał się na tyle poważny, że nie zobaczyliśmy Oyedele na boisku do końca 2024 roku. Swoją formę szlifować więc musiał w trakcie zimowego okresu przygotowawczego.

Powrót Oyedele do formy

Na początku lutego, kiedy rozgrywki Ekstraklasy powróciły po przerwie, Oyedele wrócił do gry. W pierwszych dwóch meczach na wiosnę z Koroną Kielce i Piastem Gliwice dostał niewiele minut, ale później znów wskoczył do podstawowego składu. Mimo kilku przebłysków, wciąż było widać duże wahania formy i powtarzające się błędy w rozegraniu piłki. Czary goryczy przelał wyjazdowy mecz Ligi Konferencji UEFA z Molde, w którym reprezentant Polski i cała Legia Warszawa zaprezentowali się bardzo słabo. Mimo, że w rewanżowym starciu tych ekip po wejściu w dogrywce Oyedele zaliczył asystę, to w następnych trzech ligowych kolejkach nie podniósł się z ławki rezerwowych. W tym czasie do pełni sił powrócił Juergen Elitim i wydwało się, że polski pomocnik wypadnie z kładu „Legionistów” na dobre.

Jak to jednak często w piłce bywa, nieszczęście jednego jest szczęściem drugiego. W półfinałowym meczu Pucharu Polski przeciwko Ruchowi Chorzów, Bartosz Kapustka doznał poważnej kontuzji, która wyklucza go z gry do końca obecnego sezonu. Trener Gonçalo Feio musiał więc jakoś załatać dziurę w środku pola. 6 kwietnia w meczu z Górnikiem Zabrze postawił na trio Elitim, Morishita, Augustyniak. Jednak mecz z Chelsea Londyn, w którym nie mógł zagrać ani Gual ani Shkurin, wymusił na portugalskim trenerze ustawienie Morishity na pozycji napastnika. To sprawiło, że w środku pola ponownie mogliśmy zobaczyć Oyedele. Mimo bolesnej porażki 3:0, młody pomocnik wyróżniał się na boisku i zagrał naprawdę dobry mecz. Był agresywny, walczył o każdą piłkę i nie bał się szukania gry do przodu.

Maxi Oyedele nowym liderem Legii Warszawa?

Mecz z ekipą z Londynu okazał się być momentem zwrotnym w jego dotychczasowej karierze w Legii Warszawa. W spotkaniu ligowym z Jagiellonią Białystok rozegrał swoje pierwsze pełne 90 minut w tym sezonie. Całe spotkanie zagrał również w rewanżu z „The Blues”, w którym Legia historycznie zwyciężyła 2:1 na Stamford Bridge. W tym meczu mogliśmy w Oyedele zobaczyć „pana piłkarza”. Imponował przede wszystkim świetnym ustawieniem, szybkością i trafnością podejmowanych decyzji oraz dużą intensywnością. Mecz ten pokazał również jak dobrze czuje się na boisku, gdy ma obok siebie Juergena Elitima i Claude Goncalvesa.

Po tym meczu ewidentnie złapał trochę wiatru w żagle i wypłynął na głębokie wody. Nie widać już u niego tyle nerwowości, a meczu na mecz zgarnia coraz lepsze noty. Wiadomo, że to wciąż młody piłkarz, który rozgrywa dopiero pierwszy sezon w seniorskiej piłce. Niemniej jednak skoro prezentuje wysoki poziom, to warto go chwalić. Dwa ostatnie mecze z Lechią Gdańsk i GKS – em Katowice również pokaz kunsztu Maxiego Oyedele. W pierwszym z tych spotkań zagrał kilka kluczowych piłek w trzecią tercję boiska, a po jego zagraniu w pole karne Ilya Shkurin wywalczył rzut karny. W meczu w Katowicach skupiał się już bardziej na zadaniach defensywnych. Kontrolował grę w środku pola, choć to on nie upilnował Filipa Szymczaka przy golu dla gospodarzy.

Maxi Oyedele pokazuje, że jest piłkarzem, który przy dużym zaufaniu od trenera, jest w stanie pokazywać swój najwyższy poziom. Obecnie ciężko sobie wyobrazić, aby miał teraz stracić miejsce w składzie. Kto wie, jeśli utrzyma formę, to być może Michał Probierz ponownie zdecyduje się go powołać do reprezentacji. Potencjał na bycie podstawową „6” naszej kadry na pewno jest

 

 

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze